Zwiedzanie ogrodów królewskich, czyli wycieczka na wschód wyspy…


Kolejny dzień na Bali rozpoczęliśmy skoro świt. Po raz kolejny umówiliśmy się z kierowcą, który był zadziwiająco punktualny. Na Bali czas płynie inaczej – wszyscy mają go w nadmiarze, dlatego ciężko wymagać tu punktualności. Dla nas to zawsze szok kulturowy i nauczeni europejskiego stylu życia wciąż patrzymy na zegarki…


Pierwszym miejscem, które chcieliśmy odwiedzić tego dnia była świątynia Goa Lawah. Jest to świątynia położona w jaskini, której strop wciąż porusza się z powodu mieszkających tam nietoperzy! W XI wieku Mpu Kuturan ufundował tą świątynię, jako jedną z sześciu wielkich świątyń na Bali. Tubylcy przychodzą tu, aby oddać cześć swoim zmarłym przodkom. Święcą tu pobraną wcześniej wodę morską, a następnie udają się z nią do Pura Dalem Puri. My trafiliśmy tu podczas nabożeństwa. Nie chcieliśmy przeszkadzać ubranym odświętnie Balijczykom, dlatego jedynie rzuciliśmy na okiem na świątynię i ruszyliśmy w dalszą drogę.


 Kolejny punkt na naszej trasie to Pura Luhur Lempuyang. Położona na zboczu góry o tej samej nazwie jest jedną z ważniejszych świątyń na Bali. Wejście na szczyt świątyni wymaga pokonania 1600 schodów prowadzących przez gęsty las, w którym licznie żyją stada małp. Zwierzaki te chętnie kradną własność turystów, dlatego trzeba szczególnie uważać na to, co niesiemy w ręce. Nam droga w dwie strony zajęła ponad 2 godziny. Czy było warto? Do pewnego momentu na pewno. Kiedy dotarliśmy do jednego z tarasów naszym oczom ukazały się pięknie przystrojone schody, z których roztaczał się widok na wulkan Agung. Było to najpiękniejsze miejsce kompleksu. Wejście na najwyższy taras było dość męczące, a niebo spowiły chmury, także widoków nie było. Pojawiło się w zamian lekkie rozżalenie…


I dalej w drogę… Tym razem do Pałacu wodnego  Tirta Gangga. Jest to bardzo malowniczo położony park zdobiny licznymi oczkami wodnymi i fontannami. To także ulubione miejsce zdjęć plenerowych balijskich Nowożeńców. Pałac zbudowany został całkiem niedawno, bo w  1948 roku przez Anak Agung Anglurah Ketut Karangasem (ostatniegoo króla Karangasem).  Woda, która jest tu wszechobecna uważana jest za świętą, pochodzącą z Gangesu (świętej rzeki Hindusów).

Cały kompleks położony jest na trzech tarasach, co odpowiada balijskiej buddyjsko-hinduistycznej koncepcji kosmosu. Najwyższy z nich zamieszkiwany jest przez bogów. Spod drzewa Banyan tryska źródło wody, które dalej zaopatruje wybrane sadzawki. Środkowy taras to miejsce przeznaczone dla świata ludzi. Chodząc po sadzawce Mahabharata można przyjrzeć się wielu rzeźbom ukazującym walkę pomiędzy ludźmi, a bogami i demonami. Najniższy poziom zarezerwowany jest dla demonów. To tutaj znajduje się największy basen z wyspą. Święta woda zakańcza tu swój bieg, po czym rozlewa się na pobliskie pola ryżowe.

Obiekt, nieco inny niż wszędobylskie świątynie, równie mocno nawiązuje do Balijskiej religijności. Tirta Gangga podobał mi się bardzo, dlatego byłam niezwykle ucieszona, że jeszcze tego samego dnia poznamy kolejny wodny Pałac – tym razem w miejscowości Ujung.


To również niestary obiekt, pochodzący z 1919 roku, który uległ zniszczeniu w jednym z trzęsień ziemi. Odbudowany na początku XXI wieku został oddany dla ruchu turystycznego. Pałac początkowo był więzieniem. Zatrzymywano tu głównie osoby trudniące się czarną magią. Podczas wizyty w więzieniu król zachwycił się jego położeniem i nakazał zmianę funkcji obiektu wraz z jego rozbudową. Od tej chwili miała być to królewska rezydencja. Pałac w Ujung jest ogromny, przepełniony piękną roślinnością, pawilonami na wodzie i miejscami widokowymi, z których można podziwiać cieśninę Lombok i okoliczne wysepki. Mimo, że znaczenie Pałacu jest mniejsze niż Tirta Ganga to warto go zobaczyć, chociażby dla rozpościerających się tu krajobrazów… Dziś trudno mi stwierdzić, które z miejsc podobało mi się tego dnia najbardziej. Chyba wszystkie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Meksyk 1: Cancun, czyli kurort pełen kontrastów…

Meksyk 10: Kanion Sumidero, czyli pierwszy dzień w stanie Chiapas…

Ugotowani na Bali, czyli kilka przepisów z kursu gotowania w Ubudzie…