TOP OF THE TOP WYJAZDU DO INDONEZJI

Kiedy wracamy z podróży niezmiennie jednym z pierwszych pytań naszych bliskich jest: „Co podobało Ci się najbardziej?”. Zdarza się, chociaż nieczęsto, że odpowiadamy bez zastanowienia i to jednogłośnie! Z Indonezją jest inaczej… Podobało się nam tu niemalże wszystko i zastanawiając się dziś, co było mniej lub bardziej warte naszej uwagi mamy nie lada kłopot. Mimo to stworzyłam listę miejsc nie do pominięcia na szlaku, który poczyniliśmy z Jawy na Lombok.

Lista ta w jakiś sposób hierarchizuje atrakcje, chociaż nie uznałabym jej za typowy ranking. Wszystkie opisane poniżej miejsca i aktywności są wyjątkowe. Uszeregowałam je na 5-cio miejscowej liście, na której każde miejsce to wygrana.

Miejsce 1. Pacyficzny pierścień ognia


Wulkaniczny Krajobraz Jawy i wyrastające pośród tarasów ryżowych wulkany Bali i Lomboku to coś co pozostaje w pamięci na zawsze. Indonezja jest jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie krajów. Sama świadomość, że stąpa się po tej ognistej ziemi jest podniecająca! Podczas naszego wyjazdu udało się nam zobaczyć przepiękny świetlny spektakl podczas wschodu słońca z widokiem na trzy wulkany: Bromo – Tengger – Semeru. Budzące się do życia wydzielały charakterystyczny zapach i odgłos… Niezwykłym był także trekking na jeden z nich – wulkan Bromo. Mimo, że codziennie odwiedzają go setki turystów wciąż pozostaje jednym z bardziej aktywnych wulkanów na tym obszarze Indonezji.
Jednak nie tylko bezpośredni kontakt z wulkanami jest moim pięknym wspomnieniem z wakacji. Wspaniale prezentujące się wulkany Merapi, Agung, Rinjani czy Batur wokół którego przejechaliśmy na skuterze… Wszystkie razem tworzą coś, czego nie da się opisać – to trzeba zobaczyć!
Gdybym miała powiedzieć, czego żałuję najbardziej to odpowiedziałabym bez problemu: żałuję tego, że nie podjęłam się chociażby jeszcze jednego trekkingu na któryś z niezwykłych indonezyjskich wulkanów.

Miejsce 2. Balijski hinduizm i religijność


Poszczególne świątynie na Bali są urzekające. Jedne podobały mi się mniej, inne zachwyciły i do dziś pozostają w mojej głowie jako miejsca szczególnie urokliwe. Jednak to nie pojedyncze świątynie tworzą wyjątkowy klimat Bali, ale religijność mieszkańców, to że wyznacza ona ich dzień. Dla nas to coś wyjątkowo egzotycznego! Mieliśmy szczęście uczestniczyć w rytualnych tańcach balijskich hindusów – kecak dance, a także zobaczyć ceremonię pobierania świętej wody w jednej z czołowych świątyń. Mijaliśmy też kondukt pogrzebowy, który dosłownie w niczym nie przypominał takiego, do którego przyzwyczailiśmy się w Polsce. To właśnie codzienne obrządki tych wyjątkowych ludzi i egzotyczne ceremonie nadają charakteru tej wyspie. Gdybym miała wskazać trzy świątynie, które najbardziej mi się podobały i uważam, że nie można ich pominąć zwiedzając Bali byłyby to: Pura Besakih (zachwycająca, pomimo dość drażniących „przewodników”, którzy wmawiają turystom, że nie wolno im wejść samemu na teren kompleksu), Pura Ulun Danu Bratan (niezwykle urokliwa ze względu na położenia, dla nas wyjątkowa, bo trafiliśmy tam na ceremonię) oraz Tanah Lot (najpiękniej położona, chociaż niedostępna do zwiedzania wewnątrz jest przepełniona mistycyzmem, warto wybrać się na spacer w jej pobliżu – do zobaczenia co najmniej dwie kolejne świątynie).

Miejsce 3. Nurkowanie głębinowe

Nurkowanie jest i będzie zawsze na podium w każdym rankingu, który będę przygotowywać. Udało się nam wykupić możliwość zejścia pod wodę podczas pobytu na wyspie Gili Air, ale na Bali, czy Lomboku niemalże na całym wybrzeżu można skorzystać z takich usług. Tutejsza rafa koralowa jest jedną z największych na świecie. Niestety, jest ona mocno zniszczona poprzez działalność ludzi, którzy do połowu ryb wykorzystują dynamit. Mimo to rafa robi wrażenie, a samo nurkowanie daje możliwość wejścia do zupełnie innego świata, na co dzień dostępnego tylko dzięki programom telewizyjnym i Internetowi. Nurkowanie, jako samo działanie jest dla mnie niesamowite, otwiera na nowe doznania, a dodatku nie wymaga mistrzowskiej techniki pływackiej! Z ręką na sercu mogę polecić naszą szkołę nurkowania z Gili – 7SEATS Dive Gili.

Miejsce 4. Rafting, czyli jak pokonaliśmy Białą Rzekę Agung na pontonie


Nigdy nie uważałam się za osobę, która ma ciągoty do sportów ekstremalnych. Nie żebym wcale nie lubiła adrenaliny – jednak zazwyczaj optymalizuję jej dawki, staram się działać zdroworozsądkowo i rozważnie. Chęć pokonania na pontonie Białej Rzeki Agung była jednak zbyt silna! Rzeka przyciąga jak magnes. Jej otoczenie to dżungla, której elementem stajesz się tuż po wejściu na ponton. Wszechobecne odgłosy naczelnych i różnorodne ptactwo nad głową to dopiero początek przygody. Z czasem rzeka nabiera rozpędu, a adrenalina podskakuje… Rafting to zdecydowanie jedna z najwspanialszych rzeczy, która wydarzyła się na Bali. Kto nie próbował ten po prostu musi to zrobić! Ja na pewno jeszcze nie raz wsiądę do pontonu jeśli będę tylko miała okazję – uwaga to uzależnia…

Miejsce 5. Rajskie plaże Lomboku


Jakby nie patrzeć tutejsze plaże są rajskie i wielu z nas wybiera Indonezję właśnie po to, by rozkoszować się bielutkim piaskiem i ciepłym oceanem. W połączeniu z owocowym koktajlem tworzą obrazek idealny. Największe wrażenie zrobiły na mnie plaże południowego Lomboku. Szczerze zakochałam się w dwóch, na które chciałabym wrócić każdego jesiennego dnia… Mowa o Tanjung Aan i Selong Belanak. Nie do końca wiem, czym spowodowane było to, że podczas naszej podróży były one prawie puste, ale tak było. Rajskie plaże, niemalże bezludne, całe dla nas… To jedno z piękniejszych wspomnień z wakacji do Indonezji.

Oczywiście listę można byłoby ciągnąć bez końca. Każde miejsce w Indonezji jest ciekawe i warte zobaczenia. Mnie oczarowały też wodospady w dżungli i wyjątkowa świątynia Borobudur, która swoją konstrukcją odzwierciedla buddyjskie pojmowanie świata. A do ilu miejsc jeszcze nie dotarłam… Myślę jednak, że to kwestia czasu, a nim się obejrzę znów stanę na indonezyjskiej ziemi…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Meksyk 1: Cancun, czyli kurort pełen kontrastów…

Meksyk 10: Kanion Sumidero, czyli pierwszy dzień w stanie Chiapas…

Ugotowani na Bali, czyli kilka przepisów z kursu gotowania w Ubudzie…