Śladem jawajskich świątyń, czyli zwiedzamy Borobudur i Prambanan…


Naszą przygodę na Jawie zaczęliśmy w miejscowości Yogyakarta. Miasto nazywane jest stolicą kulturową wyspy, ale nas nie zachwyciło. Jedyne miejsce, które udało się nam zobaczyć – dzięki życzliwości lokalnego, samozwańczego przewodnika to pałac sułtański Keraton z XVIII. Pałac jest dużą budowlą wartą krótkiego zwiedzania – jednak w porównaniu do innych budowli w okolicy nie robi wielkiego wrażenia. Było to jednak nasze pierwsze zderzenie z tutejszą kulturą.

Yogyakarta jest położona w okolicy dwóch sławnych zabytków Indonezji: buddyjskiej świątyni Borobudur i hinduskiego zespołu świątyń Prambanan. Chcąc zobaczyć wschód słońca ze szczytu buddyjskiej piramidy trzeba wykupić wycieczkę fakultatywną. My zdecydowaliśmy się na taką, która połączyła obie świątynie.

5:00 rano, a my oglądamy budzący się do życia świat z wierzchołka świątyni Borobudur - warto było wstawać!

Około 4 rano wyruszyliśmy w 40-sto kilometrową podróż z Yogyakarty do Borobudur. Na drodze było całkowicie ciemno, co jakiś czas mijaliśmy busy zmierzające w tym samym kierunku co my. Tuż przed wejściem do kompleksu otrzymaliśmy specjalne bilety upoważniające nas do wejścia na teren obiektu przed świtem oraz latarki – w końcu było zupełnie ciemno. Droga na szczyt buddyjskiej świątyni nie była długa – w nieco dłużej niż pół godziny dotarliśmy do celu. Być może z powodu wczesnej godziny, nie było tam wielu turystów. Każdy z nas na spokojnie mógł usiąść, by podziwiać poranek. Prawdziwe emocje zaczęły się, gdy słońce zbliżało się ku wschodowi, a naszym oczom ukazała się wszechobecna dżungla! Kamienne Borobudur otoczone dziką przyrodą lasu tropikalnego spowite było mgłą, a na horyzoncie mienił się wysoki wulkan Gunung Merapi. Wschód słońca nad puszczą oglądany ze szczytu świątyni to wrażenie nie do zapomnienia! Słoneczny spektakl na zawsze pozostanie przed moimi oczami, kiedy tylko pomyślę o tej wyprawie… Towarzyszyła mu atmosfera tajemniczości, która towarzyszy każdej wyprawie do Borobudur. Nie są znane bowiem żadne fakty dotyczące budowy tego niezwykłego miejsca…

Kto rano wstaje ten ma przepiękne widoki!

Sam wschód słońca nie trwał długo, a tuż po nim zaczęliśmy pielgrzymkę. Borobudur nie posiada zabudowań wewnętrznych, jest przeznaczona do rytualnej pielgrzymki. 6-cio kilometrowa trasa ma pokazać sceny z życia Buddy, zmusić pielgrzymów do rozmyślania o sensie życia i poprowadzić do oczyszczenia (nirwany).

Borobudur to piramidalna konstrukcja nawiązująca swoim wyglądem do buddyjskiej wizji świata. Z lotu ptaka przypomina wyglądem mandalę. Ma 5-cio tarasową budowę, zdobioną licznie przez reliefy (ponad 2500 szt.) ukazujące sceny z życia Buddy. Na tarasach znajdują się 72 dagoby w kształcie dzwonów, w każdej z nich zasiada medytujący Budda. Całość wieńczy stupa większa od innych. Piramida ma wysokość 35m i pochodzi prawdopodobnie z IX wieku. Nie ma dokładnych informacji o celu i dacie powstania budowli. Wiadomo, że w czasach jej powstania na Jawie władza była w rękach dynastii Śailendrów, która pozostawiła po sobie wiele świątyń buddyjskich i śiwaistycznych. Pochłonięta przez dżunglę Świątynia Borobudur na wiele set lat została zapomniana przez świat. Ponownie odkryli ją brytyjscy żołnierze w XIX wieku. Zorganizowano wtedy pierwsze prace rekonstruktorskie i wykopaliskowe.

Borobudur to świątynia buddyjska. Przechadzając się jej tarasami odbywa się swoistą pielgrzymkę, która ma doprowadzić nas do oczyszczenia.

Do dzisiaj Świątynia pozostaje miejscem niemalże mistycznym. Czuć w nim wyjątkową moc, a zwiedzanie jej sprawia nie lada przyjemność. Wyjątkowość miejsca tkwi nie tylko w nietuzinkowym kształcie i staranności zdobień, ale też tym, że łatwo tu o rozmyślenia dotyczące koncepcji buddyjskiego świata. Nie brakuje tu jednak nutki komercji – na terenie obiektu znajdują się restauracje, hotel i liczne kramiki, w których dość tanio można kupić pamiątki z wakacji.

Borobudur widziana z restauracji śniadaniowej w pobliżu.

Godzinę drogi od Borobuduru znajduje się inna sławna na całym świecie jawajska świątynia – Prambanan. Jest to najważniejszy kompleks świątyń hinduistycznych w Indonezji. Pochodzi on z IX wieku i upamiętnia zwycięstwo Rakai Pikatana władcy Sanjai nad Balaputrą ostatnim władcą Śailendry. Kompleks poświęcony jest trójce głównych bogów hinduskich: Brahmie, Wisznu i Śiwie. Podobnie jak Borobudur na wiele lat uległ zapomnieniu, odnaleziony przez kolonizatorów brytyjskich w XIX wieku został odnowiony i otwarty dla ruchu turystycznego. Świątynia wielokrotnie ucierpiała w skutek trzęsień ziemi stale nawiedzających tutejsze okolice.

Prambanan to kolejna świątynna atrakcja okolicy Yogyakarty

Na zwiedzanie kompleksu warto przeznaczyć około 2 godziny. Spacer wśród poszczególnych świątyń jest dużą przyjemnością, chociaż nie zrobił na nas aż tak dużego wrażenia jak pobyt w kambodżańskim Angkor Wat, dla którego świątynia była pierwowzorem.  Poszczególne świątynie są bogato zdobione, ich wieże przyjmują kształt kwiatu lotosu. Duże wrażenie robią wysokie sylwetki Candi Prambanan ustawione przed wejściem do jednej ze świątyń. Całość architektury nawiązuje do budowy hinduskiego wszechświata.



Obie świątynie są warte zobaczenia, szczególnie jeśli znajdujecie się w pobliżu Yogyakarty. I chociaż nie spędziliśmy na Jawie dużo czasu to mamy przypuszczenie, że ów świątynie stanowią najważniejsze nie przyrodnicze zabytki tej części Indonezji. Chociaż jesteśmy pewni, że gdyby nie wszechobecna dżungla i zapach pobliskiego wulkanu odczuwalibyśmy to miejsce zupełnie inaczej…

Na koniec dnia wykupiliśmy wycieczkę na kolejny wschód słońca, tym razem w okolicy wulkanu Bromo. Wyprawa miała skończyć się przepłynięciem na wyspę Bali, gdzie mieliśmy zaplanowany ponad tygodniowy pobyt…  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Meksyk 1: Cancun, czyli kurort pełen kontrastów…

Meksyk 10: Kanion Sumidero, czyli pierwszy dzień w stanie Chiapas…

Ugotowani na Bali, czyli kilka przepisów z kursu gotowania w Ubudzie…