Norwegia 2: W cieniu wysokich gór, czyli rejs po Nærøyfjorden i przejazd przez góry Jotunheimen…


Kolejny dzień w Norwegii zaczęliśmy w przepięknie położonej miejscowości Aurland. Już z balkonu hoteliku, w którym mieszkaliśmy roztaczał się niebotycznie piękny widok na jedną z gałęzi największego fiordu Norwegii – Songefjordu. Dodatkowo, wyszło słońce i widać było błękit nieba!

Brama do najpiękniejszego Nærøyfjordu 

Nie było nam dane cieszyć się długo balkonowymi widokami, ponieważ tego dnia mieliśmy wykupiony rejs po najpiękniejszym fiordzie Zachodniej Norwegii – Nærøyfjordzie. Była to jedna z najdroższych wycieczek na jakie się zdecydowaliśmy, ale warta była swojej ceny co do grosza. Z dworca autobusowego we Flåm, gdzie zostawiliśmy samochód, do przystani Gudvangen zabrał nas autokar – to właśnie tam wsiedliśmy na statek. Nærøyfjord jest jednym z dwóch fiordów wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury i Sztuki UNESCO. Już po kilku minutach rejsu byliśmy zupełnie zakochani w tym miejscu. Strome zbocza Nærøyfjordu wystrzeliwały pionowo z morza prawie do nieba. Szczyty były jeszcze lekko ośnieżone, co dodawało widokowi swoistej baśniowości. Przez 18 km płynęliśmy jak zaczarowani, obserwowaliśmy skały, które niemalże chciały się ze sobą połączyć – najwęższy punkt fiordu ma jedynie 250 m. Pięknie prezentowały się też malutkie wioski położone nad wodami morza, nie ma do nich dostępu od strony lądu! Wiosenna pora, która od czasu do czasu płatała nam pogodowe figle, sprzyjała powstawaniu wodospadów. Podczas rejsu wiedzieliśmy ich niezliczoną ilość. Niektóre były malutkie, inne wydawały się spływać z samych wierzchołków otaczających fiord gór. Pobyt w Norwegii poza sezonem miał swój urok – podczas rejsu mogliśmy podziwiać Nærøyfjord z każdej strony – ludzi bowiem było bardzo mało. Gdyby ktoś z Was wybierał się na rejs po fiordzie radzę wziąć czapkę i rękawiczki – wiatr jest zimny, dlatego stojąc w miejscu można nieźle przemarznąć. Na szczęście byliśmy już po wełnianych zakupach!

Jedna z miejscowości leżących na brzegu fiordu :)

Zauroczeni rejsem po Nærøyfjordzie postanowiliśmy raz jeszcze na chwilę wrócić do Aurlandu, gdzie znajduje się punkt widokowy na sąsiedni fiord – Aurlandsfjorden. Punkt widokowy nosi nazwę Stegastein i jest zawieszony na 650 m nad morzem. Zrobiony ze szkła imituje wodospad, który jednoznacznie kojarzy się z Norwegią. Nie tylko ciekawa infrastruktura punktu zachęca do odwiedzin, ale panorama, która się z niego rozlega. Dzisiaj mogę napisać to z czystym sumieniem – rejs po Nærøyfjordzie i widok z Stegastein były jednymi z najpiękniejszych widoków, jakie do tej pory miałam okazję zobaczyć!

Piękny widok z punktu widokowego Stegastein na pobliski Aurlandsfjorden


To jeszcze nie był koniec dnia! Tego samego mieliśmy dotrzeć na nocleg do Skjolden – miejscowości leżącej po drugiej stronie Sognefjordu. Trasa nie była bardzo długa – wynosiła około 150 km. Rozpoczęliśmy ją najdłuższym tunelem drogowym – Lærdalstunnelen, którego długość wynosi 24,5 km! To część niesamowitej architektury Norwegii. Przejazd przez tunel urozmaicają iluminacje świetlne, których celem jest też zmniejszenie uczucia klaustrofobii. Dalej droga wiodła przez góry Jotunheimen. Są to najwyższe góry w Norwegii, teren największej koncentracji 2000-ęczników, a tym samym najchętniej odwiedzany przez turystów Park Narodowy. W maju szczyty są nadal całkowicie ośnieżone! Na szczęście droga była otwarta i odśnieżona – przypominam, że mimo wiosny w Norwegii wcale nie jest to oczywiste! Śnieg wywołał w nas falę radości i wspomnień z dzieciństwa. Stanęliśmy na uboczu i szaleliśmy w zaspach, jak przedszkolaki! Mieliśmy całe góry dla siebie! To kolejny wspaniały widok tego dnia! Po szaleństwach nadeszła pora na przekąskę – norweskie góry są przygotowane na turystów, którzy lubią coś zjeść – można znaleźć miejsca kempingowe, a także ławeczki i stoliki… Spotkaliśmy narciarzy z namiotami na plecach! Z oczywistych powodów zamiast jechać do Skjolden 2 godziny, jechaliśmy 4. Ale było warto! To jeden z piękniejszych dni jakie przeżyliśmy w Norwegii! A może najpiękniejszy…

Wiosna w Norwegii bywa nieprzewidywalna.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Meksyk 1: Cancun, czyli kurort pełen kontrastów…

Meksyk 10: Kanion Sumidero, czyli pierwszy dzień w stanie Chiapas…

Ugotowani na Bali, czyli kilka przepisów z kursu gotowania w Ubudzie…