Meksyk 3: Ahoj Panie Kapitanie, czyli rejs z Rio Lagartos do Las Coloradas…
O różowych wodach Las Coloradas marzyłam odkąd tylko
zdecydowaliśmy się wyjechać do Meksyku. Zdjęcia tego miejsca znalezione w
Internecie były niesamowite! Postanowiliśmy to sprawdzić.
Krajobraz rybackiej wioski Rio Lagartos |
Z naszej bazy wypadowej –
miasteczka Valladolid wczesnym rankiem ruszyliśmy do uroczej rybackiej wioski Rio Lagartos. Droga dość długa z
mocnymi ograniczeniami prędkości w małych miasteczkach przez które prowadzi nie
była jednak monotonna. Odkryliśmy tam wielkie rancha niczym z filmów o Dzikim
Zachodzie pełne bydła i koni, a także plantacje sizalu. Droga zajęła nam mniej
niż dwie godziny czyli dokładnie tyle ile przewidział Google Maps. W Rio
Lagartos rozpoczęliśmy poszukiwania idealnej łódki na naszą wycieczkę.
Ruszamy na wycieczkę do różowych wód :) |
Co zawierała wycieczka? Otóż w
planie były nie tylko piękne różowe wody z moich marzeń, ale także obserwacja
licznych ptaków występujących na tych terytoriach, w tym pelikanów, kormoranów,
orłów i … flamingów! Okazało się, że jesteśmy prawdziwymi farciarzami, bo nie
zawsze te ostatnie dają się zobaczyć turystom. My mieliśmy szczęście i
wiedzieliśmy ich prawdziwą kolonię! Wspaniale było obserwować zwierzęta w ich
naturalnym otoczeniu. Udało się nam także zobaczyć krokodyle oraz malutkie
krokodylątko – niby uroczy maluszek, ale przerażenie pojawiło się w naszych
oczach.
Co do różowego koloru... widać go jedynie w pełnym słońcu, mimo to jest przepięknie! |
Wracając do różowej wody była ona
faktycznie kolorowa, szczególnie kiedy zaświeciło w nią prosto słoneczko. Jej
kolor jest efektem pozyskiwania tam soli morskiej. Wygląda to faktycznie
zjawiskowo, chociaż kolory nie są tak intensywne jak w broszurach. Fajnym
dodatkiem do wycieczki jest możliwość kąpieli błotnej. Kapitan łódki wskazał
nam odpowiednie miejsce do połowu błota i … zaczęła się zabawa. Wymazaliśmy się
na całego, a nawet porwaliśmy do zabawy naszego meksykańskiego przewodnika! Po
błotnistej kąpieli lekko przypalona skóra przestała piec, mieliśmy nawet
wrażenie że robi się bardziej miękka i przyjemna w dotyku. Trudno powiedzieć,
czy to prawda czy sugestia tubylców…
Błotko z rana jak śmietana... :) |
Zwieńczeniem ponad dwugodzinnej
przygody na łódce była kąpiel w morzu oblewającym bezludną plażę. Po kilku
godzinach na słońcu woda była zbawienna. Kapitan nas nie poganiał więc mogliśmy
pływać do woli – być może trafiliśmy na sympatycznego człowieka, być może jest
to tu zwyczajem… Później pozostał nam jedynie powrót na ląd – do małej
mieścinki Rio Lagartes.
Dla tych pięknych, majestatycznych, różowych flamingów warto przyjechać do tego rezerwatu |
Nie pojechaliśmy już dalej do miejscowości
Las Colorades po pierwsze dlatego, że kolorowe wody już widzieliśmy, a po
drugie dlatego, że zaczęło się chmurzyć i pogrzmiewać. Postanowiliśmy zwinąć
żagle i wracać do Valladolid.
Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża... brakuje tylko krokodyla! |
Jutro kolejny dzień i kolejne przygody…
Komentarze
Prześlij komentarz